Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.

rozpoznać łatwo po zgniecionéj w nich godności ludzkiéj a wyrobionéj chytrości lisiéj. Despota z niższemi, jest płazem w obec władzy... Nieustanna walka z sobą aby człowieczeństwo swe i jego uczucia zwyciężyć, nadaje mu coś dziwnie zmięszanego z nicości i błota... Jesteśmy surowi, powiecie — tak, bo się w tych istotach, nawet najstraszliwszemi okropnościami ich roli nie obudziło nigdy uczucie ludzkie...
I tu na twarzach zebranych gości czytać było można piętna kilkowiekowych kajdan. Choć byli w kółku własném, choć byli prawie sobie równymi, i tu jeszcze nie zapomnieli roli dworaków, bo jedni mieli gdzieś więcéj wpływu w górze, drudzy mniéj, potrzebowali się nawzajem, niedowierzali zresztą jedni drugim, zazdrościli sobie, pod poufałością powierzchowną kryła się chytrość niewolników. Dosyć jest w głównych rysach oznaczyć działające tu osoby.
Żywcow nad innych więcéj wyglądał na człowieka, byłto Moskal ale najlepszego gatunku, przypsuty obyczajowo, rozwiązły, ale łagodny i uczuciowy. Nie miał wiele charakteru, bo despotyzm go nikomu mieć nie dozwala, ale dużo serca, które się w nim zachowało cudem.