Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/57

Ta strona została uwierzytelniona.

— O! o! przecie mnie znacie, rozśmiał się biuralista... nie umiem gadać gdybym chciał...
I ruszył ramionami.
Scisnęli się za ręce...
— Przed wyjazdem pomówimy jeszcze z sobą, rzekł żegnając się z nim Artemjew, jestem kontent, wszystko dobrze, postaram ci się o awans w Petersburgu, albo o gratyfikacyą...