Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.

ruszą, to będzie doskonały powód usprawiedliwiający stanowczą z niemi rozprawę i wyniszczenie tego nienawistnego plemienia...
Marya spojrzała nań z jakąś obawą.
— Dla tego to chciałem i potrzebowałem się z wami widzieć Maryo Agathonówno, rzekł siadając przy niéj Artemjew, powinniście wiedzieć jak sobie postąpić. — Widzicie przecie iż sam rząd czyni co tylko może, aby wywołać rewolucyą, aby ją zrobić nieuchronną. Potrzebną mu jest dla Europy, choć my sobie z niéj wielkich rzeczy nie robiemy, usprawiedliwi ona repressyą i wytępienie żywiołu, z którym w zgodzie żyć jest niepodobieństwem. Darmo się łudzić... Mikołaj miał słuszność chcąc zburzyć Warszawę i przyrzekając jéj nie odbudowywać, my idziemy daléj, chcemy zniszczyć Polskę na wiek wieków...
Kobieta tém stanowczém zapowiedzeniem zdumioną była i zamilkła na chwilę... spuściła oczy.
— Tak chcą w Petersburgu, dodaj Alexander Alexandrowicz — niech to dla was będzie wskazówką. Rewolucyi ich, ani pomocy Europy nie obawiamy się wcale, nietylko potrzeba aby wybuchnęła, ale należy jeszcze aby rozgorzała, rozszerzyła się, aby chwilowo dała im jakieś nadzieje, aby do niéj