wyrobionego duchem czasu, nieokreślonego nieujętego stowarzyszenia rewolucyonistów... Niełatwo mnie zrozumiesz, dodała, w Rosyi od Pestela i Relejewa nie ma spisków, to prawda, lecz jak wszędzie gdzie zmiana jest koniecznością czasu, materyały do wybuchu przygotowują się i porozumiewają, tchną jedną myślą, idą do jednego celu... Pochwycić ich niepodobna, bo nie są związkowemi, ale jedna myśl ich zagrzewa... a jednym środkiem instynktowie idą do celu... wszyscy są rządu posługaczami i rząd sam ciągną w swe sieci... Dla tego może rewolucya w Rosyi gdy dojrzeje nareszcie, gdy do tych materyałów traf iskrę przyłoży, wybuchnie tak straszliwą, tak ogólną, tak wielką że przy niéj niczém będzie straszliwe wspomnienie francuzkiéj. Rewolucya w Rosyi ma swych reprezentantów w ministeryum, na najwyższych państwa posadach, po wszystkich biurach, i niedołężny rząd ciągnie z sobą gorącym patryotyzmem... To stronnictwo niespojone, rozbite ale silne... pragnie u nas rewolucyi... chce powstania, bo rachuje zapewne że wśród zamętu posunie się o krok daléj i stanie silniejszém...
— Niestety! zawołał Juliusz, gdybyśmy my z tego skorzystać umieli! ale... nie mamy komu powiedzieć
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/76
Ta strona została uwierzytelniona.