Z dawnych młodzieńczych uczuć pozostała mu w sercu jedyna trwała nienawiść, niechęć — uraza nieprzebłagana względem rodziny.
Odepchnięty, pokrzywdzony — wzgardzony dawniej przez nią, odpłacał jej teraz uczuciem posuniętem do namiętności prawie.
Słysząc niekiedy o tem, że nie wszystkim dobrze się działo — jawnie się cieszył z tego. Gdyby był mógł, byłby się do upadku przyczynił.
To też gdy lat temu kilka, stryjeczny brat hr. Kwiryna, jedna z najpoważniejszych figur w rodzinie, br. Anatol, przybył do niego dla zawiązania stosunków — dał mu taką nielitościwą odprawę, iż dumny kuzynek konie natychmiast kazał zaprzęgać i uciekł pod noc ze Skomorowa.
Śmiał się i cieszył tem hr. Kwiryn.
Hr. Anatol powrócił do swoich oburzony, upokorzony, zagniewany tak, iż się zarzekł kiedykolwiek zbliżyć do krewnego.
Tymczasem rodzina, która pragnęła jakiekolwiek zawiązać stosunki, bądźcobądż, bo Kwiryn coraz był starszy, nie żenił się i mógł ogromną fortuną dorobkową rozporządzić, omijając ją — przypisała niefortunne zajście niezręczności, dumie hr. Anatola.
Zdaniem wszystkich, należało wiele przebaczyć, ścierpieć wiele, a Kwiryna przebłagać. Szło
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 1.djvu/104
Ta strona została skorygowana.