jego zamożności i żywości nie odpowiada już, ruszać się nie chce...
Ma w tem instynkt przedziwny, bo gdzieindziej stanowiska-by się nanowo dorabiać musiał: tu je ma, i jest władzcą. Woli być pierwszym w Wołchowiczach, niż ostatnim, choćby w Warszawie...
Żydzi z całej okolicy służą ma i oglądać się nań muszą, dwory go potrzebują... A że żadnym zarobkiem nie gardzi rozumny człowiek, więc Boruch — który handluje zbożem, bydłem, pieniędzmi, ma też w murowance sklep korzenny ku wygodzie sąsiedztwa.
Stanowisko przeważne, wpływowe, szanowane nawet przez urzędników, z którymi Boruch jest w jaknajlepszych stosunkach, nadało Warszawskiemu dumę i pewność siebie, która go, nawet powierzchownie, od ludności całej odróżnia.
Mężczyzna w sile wieku, chociaż pięćdziesięcioletni, zdrów, silny, przystojny, z twarzą pańską, ubiera się starannie, zeuropejska, i chociaż Zakonu Dawnego się nie wyrzekł, o zewnętrzne cechy jego mniej się dbać zdaje. W domu, w całem znaczeniu wyrazu, pan samowładny, z obcemi stopniuje swą dumę i grzeczność, tak, aby się nigdy nie poniżył zbytnio. Nawet wobec mocarzy umie zachować swą godność.
Pieniądz, który czuje za sobą, czyni go śmiałym.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 1.djvu/14
Ta strona została skorygowana.