zachorowała, pobladła, położyła się w łóżko, i po wyczekiwaniu, doktora wezwać musiano.
P. Adela zostawiła go z chorą samnasam.
Na zapytania Sumakówna odpowiadała z prawdziwie przerażającą lekarza otwartością.
— Nie mogę być zdrową — mówiła — bo mi złe dają jedzenie, siedzę zamknięta, i choć się nie poczuwam do winy, jestem nieustannie dręczoną.
Doktor napróżno usiłował ułagodzić chorą, wytłómaczyć p. Adelę. — Fakta świadczyły, słabość była jawna, a jak on znajdował, nawet dla młodego dziewczęcia groźna.
Poszedł więc do pokoju pani Grońskiej i tam zastawszy p. Adelę, w grzecznych wyrazach dał jej do zrozumienia, że trzeba było zmienić postępowanie z uczennicą. Adela zakrzyczała go, że wszystko to było kłamstwem, udaniem, złością i t. p.
Doktor jednak trwał przy swojem, a że mógł potem rozgłosić rzecz całą, musiała więc p. Adela zmilczeć i napozór się poddać jego wyrokowi.
Przyrzekła wszystko, co chciał, z mocnem postanowieniem zrobienia, co się jej samej zdawać będzie właściwem.
Złość względem uczennicy jeszcze się zwiększyła.
Choroba, nietylko że po dniach kilku nie ustąpiła, ale symptomata się pogorszyły. Wystąpiła już nawet Grońska z łagodnemi uwagami... panna
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 1.djvu/196
Ta strona została skorygowana.