Wkrótce po bytności hrabiego u proboszcza, i nim doszła jeszcze do niego wiadomość o złamanej nodze — staruszek, mocno poruszony tem, że hrabia Kwiryn — jak się okazało z powieści Wikarego — z miłości dla prostego dziewczęcia chciał mezalians tak szalony popełnić, zdecydował się nakoniec donieść o tem hr. Flawianowi.
Wahał się z początku, nie chcąc się mieszać w cudze sprawy, ale go oburzało to, że człowiek już tak niemłody miał popełniać szaleństwo niedarowane, które najsmutniejsze za sobą pociągnąć mogło skutki.
Proboszcz znał, i z opowiadań ludzi, i z tego, co słyszał od książąt Czetwertyńskich, przeszłość Sumaków, ich moralny upadek i poniżenie. Wyobrażał sobie dziecko takich rodziców, przez nich wychowane, tem, czem ono w świecie być mogło. Jakaż przyszłość czekała z taką kobietą, potomka znakomitego rodu, połączonego z piękną, płochą i zepsutą dziewczyną!!
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 2.djvu/103
Ta strona została skorygowana.