Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 2.djvu/207

Ta strona została skorygowana.

czy; doktor dnia mu nie daje. Chrapi w piersiach, organki grają.
I rozpłakał się stary.
— Mój kochany — rzekł hrabia — wszyscy-śmy śmiertelni. Proszę cię, a pojednał-że się z Panem Bogiem?
— Był, był ksiądz — odparł Antek.
— No — i pewnie zrobił jakieś rozporządzenie?
Chociaż pan był na śmiertelnej pościeli, Antek przypomniał sobie nakazaną mu tajemnicę. Spuścił głowę, nie odpowiedział nic, ręką tylko w powietrzu coś zakreślił.
Hr. Flawian odetchnął lżej.
— Juściż-byś wiedział? — rzekł pytająco.
Antek mimiką tylko odpowiadał.
— A nie bez tego — dodał hr. Flawian, aby kapitałów nie było....
Sługa wyraził dobitnie, że znaczne się znajdować musiały.
— Któż przy chorym jest?
— Doktor, — pani.
Zamyślony hr. Flawian począł chodzić po izbie. Oczywistem było, że należało sprowadzić urzędnika, któryby w okamgnieniu, po zgonie, wszystko opieczętował.
Przybyły kuzyn tejże nocy wysłał po stanowego do Wołchowicz.
Nazajutrz rano hrabia żył jeszcze, gdy stano-