Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 2.djvu/35

Ta strona została skorygowana.

Jako duchownemu, w żadnym razie nie wypadało mu przeszkadzać małżeństwu, ale jako człowiek, staruszek bolał wielce nad tym pomysłem upokorzenia rodziny przez mezalians nieprzebaczony. Piękność i młodość tylko mówiły za ubogą dziewczyną.
Zaraz po śniadaniu, jak mógł najprędzej, pożegnał się hrabia i powrócił do wikarego, który, paląc fajkę, oczekiwał na niego w progu.
Tu także niewiele było do omówienia.
— Posyłam zaraz po dziewczynę do Warszawy — odezwał się hrabia. — Jak tylko przyjedzie, chciałbym ślub wziąć, bo nie zniosę, aby i jeden dzień przy rodzicach mieszkała, Bądź więc xiądz wikary łaskaw: podobywaj metryki, przysposób wszystko i z zapowiedziami, które są prostą formalnością, bo tu żadnych przeszkód być nie może, pośpieszaj.
Tak na probostwie, prędzej niż sądził, sprawiwszy co chciał, hrabia powrócił do Borucha i niezachodząc do izby, natychmiast kazał konie, zaprzęgać.
Gospodarz, który nie mógł zrozumieć interessu, jaki tu i na probostwo ściągnął hrabiego, niechcąc go dopytywać, pozostawił zaspokojenie swej ciekawości do widzenia się z x. wikarym, który żadnej tajemnicy utrzymać nie mógł.
Korzystając z reszty dnia, Kwiryn wyruszył z powrotem do domu, a podrodze, ponieważ zna-