Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 2.djvu/38

Ta strona została skorygowana.

aby dla młodej żony nawet stołków nowych i poczciwej szafki nie kupił? Stare zwierciadło pęknięte, komoda bez zamków.
— A my-to, jak żyliśmy tyle lat? — odparł Antek. — Jejmość myślisz, że dla tej żonki hrabia zmieni co? albo będzie się starał o jej wygódki? Czy nie wzięliśmy jej ztamtąd, gdzie często i suchego chleba brakło?
Nic nie mówiąc, Pakulska obeszła wszystkie kąty, a że Kwiryn, dowiedziawszy się o niej, od wołów już do dworu biegł — pośpieszyła na spotkanie. Zastał ją na progu izb, które oglądała, i zmarszczył brwi.
Antek, z kluczem w ręku, pochwycony na gorącym uczynku samowolnego pokazywania nowego mieszkania, dostał w kark i powiedziano mu:
— Idź mi precz.
Kwiryn przeszedł się po izbach pustych. Pakulska stała w progu milcząca.
— No, widzisz — odezwał się Kwiryn do niej — wszystko gotowe już na przyjazd dziewczyny, po którą acanią chcę wysłać. Do Sumaków ja jej ani na godzinę nie dam, wprost tu z acanią przyjedzie i pobędziesz przy niej do ślubu.
Mieszkanie aż nadto obszerne. Jak to przyjdzie w zimie opalać; a tu na gorzelnią tyle drzewa potrzeba! Dwa piece, a oprócz tego expensy nie-