znaję się wam do mojej... im regularniejsze życie wiedziemy przez część roku w Londynie, a drugą połowę w Brighton i Price-Court, tem chciwszy jestem nadzwyczajności w wykradzionych tej monotonji szczęśliwej godzinach... Podróżuję szukając wrażeń... byłem już razy trzy na Wezuwjuszu, zawsze na nieszczęście po wybuchu, i gdyby wybuch był do kupienia, byłbym się dawno oń z Włochami potargował; jeździłem na Girandolę do Rzymu, na regaty do Wenecji, szukałem burzy na morzu i zamieci w stepach sybirskich... tak jak w Pizie zachciało mi się illuminować Campo Santo a giorno... Oto jest moja słabość, mój grzech, moja śmieszność jeśli chcecie. Ale gdy w życiu człowieka braknie nadzwyczajności, musi ich po troszę szukać za niem. Mogę panów zapewnić, że dzisiejszy dzień i noc, którą uprzejmem zaproszenia mojego przyjęciem uczciliście, nigdy z pamięci mej nie wyjdą...
Skłonił się grzecznie.
— Bardzo zręcznie zbył nas ogólnikiem, rzekł garbus... ale nie wypada nalegać na tego, który daje herbatę, aby do niej jeszcze sporo biografji dokładał.
Pani Price odezwała się po cichu, przymrużając oczy z minką pretensjonalną.
— Mimo najżywszej chęci powiedzenia coś o sobie... trudno, bym co zajmującego znalazła; życie moje tak się zespoliło z życiem Sir Augusta, a pobraliśmy się tak młodo, iż próżnobym coś własnego znaleść chciała. Myśli, uczucia, przygody, wszystko nam było wspólne, zdaje mi się, że wady nawet, dodała z uśmiechem; wyznam chyba to, ze umiejąc czuć jak on przyjemności podróży... wolałabym może ciszę domową, gdyby ją wolał Sir August... Bardzom z dzisiejszego dnia szczęśliwa... bardzo, panowie i panie...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na cmentarzu, na wulkanie.djvu/63
Ta strona została uwierzytelniona.