Rysownik poznał w tem fantazyę samouczka, niewprawę i nieobeznanie z wzorami, ale — mówił że mało wiele coś by się zrobić dało. Ostrzegł tylko, że takie roboty licho się płacą w ogóle, a przekopiowują zwykle przez lada studentów.
Pobudzono miłość własną p. Floryana. Jestto struna, która ostatnia pęka w człowieku, a odzywa się za najmniejszem jej dotknięciem.
Z nudów kupił jakąś książczynę wzorów i bawił się komponując ornamenta.
Prowizor podszepnął o nich Filipowi, który choć ostygł dla Małdrzyka, miał nad nim politowanie i sympatyę. Wzięli się we dwóch do niego, zachęcając aby talentu nie zagrzebywał. Filip znalazł zamówienie wielkiego arkusza, na tytuł do nut, z podanym tematem i motywami i poddał go p. Floryanowi.
— Zrób to dla mnie.
Małdrzyk miał szczęśliwą chwilę natchnienia. Pomysł był dobry, ale gdy do wykonania starannego przyszło, zrażał się i rzucał rozpoczętą pracę, znajdował że gra świecy nie była warta.
Za bardzo podrzędną uważana jest ta sztuki gałązka, która pod ogólnem nazwiskiem ornamentacyi chodzi. Zdaje się ona mało ważną, łatwą i bez wartości. Tymczasem takiej ornamentacyi charakterystycznej jak we freskach pompejańskich, jak w rysunkach, tytułach i winietach z epoki renesansu, niejeden zdolny mistrz
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/151
Ta strona została skorygowana.