i nie chciał zestarzeć. Po żonie, do której był bardzo przywiązanym, co nie przeszkadzało bałamucić się potroszę — została mu jedynaczka córka, Monika. Zajmował się teraz jej wychowaniem, wraz ze starą kuzynką panią Lasocką — i, choć, bardzo kochliwy — mówił, że się już wcale żenić nie myślał.
Życie mu upływało bardzo swobodnie, na polowaniach, na wycieczkach zagranicę; trochę czytania, muzyki i w towarzystwie najrozmaitszem, bo żadnem nie gardził, a wszystkie lubił bardzo. Bez ludzi żyćby był nie mógł, sam pozostawszy z dzieckiem, które miało lat dwanaście — ze starą Lasocką — nudził się w domu. Naówczas każdy gość był mu dobrym
Oprócz innych rozrywek, pan Floryan nie gardził też kartami. Nie grał dla pieniędzy, ani mu chodziło o wygraną — ale dla roztargnienia i rozrywki.
Wychowany starannie, wykształcony jak młodzi panicze bywać u nas zwykli, Małdczyk mówił doskonale po francuzku, rozumiał jako tako po niemiecku, trochę się przez ciekawość nauczył włoszczyzny. Czytał dużo, bez wyboru, i w głowie jego pozostało z różnorodnej lektury tyle szczątków rozproszonych, iż żaden przedmiot obcym mu nie był, mógł o każdym mówić łatwo, ale — nie szedł nigdy do głębi.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/23
Ta strona została skorygowana.