był strzelisty, młodzieńczy, wesół — naglący do powrotu. Po napisaniu go, Florek odesłał rysunki, p. Durand przepraszając go że dla słabości oczów dalszych się podjąć nie może. Potem swobodny wieczorem pobiegł do cyrku.
Przygotowywano się do wielkiego nowego, po raz pierwszy odegrać się mającego widowiska, w którem całe siły cyrku zużytkowane być miały. Z przepychem niezmiernym przedstawić miano jakąś fantazyę arabską, jakiś pochód zwycięzki, na którego powodzenie i powtarzanie p. Richard rachował. Grała w nim najgłówniejszą rolę miss Jenny, do której teraz przystąpić prawie nie było podobna. Dała tylko znak ręką Floryanowi, że go zobaczyła, pozdrowiła przyjaźnie i poszła stroić się i malować.
Micio popychany i niebardzo wdzięcznie przyjmowany za kulisami, kręcił się tu uparcie. Spotkali się z nim.
— Co nowego? — zapytał de Lada.
— Nic, oprócz że mi z kraju nadeszły pieniądze — i że spodziewam się być trochę swobodniejszym.
Micio powinszował.
— Zagrajcież na giełdzie mając fundusz po temu! — zawołał — ja was wtajemniczę! Możecie się najłatwiej dorobić.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/307
Ta strona została skorygowana.