trzebowała dowiedzieć się kroniki skandalicznej miss Jenny i stosunków cyrkowych. Jako paryżanka, wzrosła na tym bruku, którego znała wszystkie tajniki, komórki i zakątki — wiedziała gdzie szukać plotek, i gdy przed obiadem, wróciła do domu, była dostatecznie wyposażoną aby rozpocząć wyprawę przeciw amazonce.
Florek, wszedł o naznaczonej porze, wesół, strojny, bo pierwszem jego staraniem było oporządzenie się u Dusautoy — i niezmiernie grzeczny dla wdówki, może dla tego że — mu coraz była obojętniejszą.
Nie byli sami. Pani Perron umyślnie zaprosiła pannę Julię, przyjaciółkę swą, która przy obiedzie rolę pewną, wyuczoną, odegrać miała. P. Julia była bardzo brzydką, chociaż sama o sobie mawiała że jest — piquante. Była nią pod innym względem, gdyż dowcip miała ostry, kolący, zręczny i doświadczeniem starej panny do niezmiernej wprawy doprowadzony.
Ta trzecia osoba p. Floryanowi dnia tego była bardzo pożądaną, tête a tête wdową, nadtoby go męczyło i obowiązywało.
P. Julia rozpoczęła pierwsza rozmowę od opowiadania o swej p. Durand, nad której fantazyami się rozwodziła.
— Nie ma się czem bawić, biedna starucha — mówiła — więc, gdy tylko nie nazbyt się zmęczoną czuje, muszę z nią wieczorami latać po teatrach.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/318
Ta strona została skorygowana.