wspomnienia dawne odżywiać, znajomych wspólnych przypominać, lepsze czasy, wesołe dzieje lat młodszych razem spędzonych. Puściwszy się na te reminiscencye, nie spostrzegli się jak im obu łzy w oczach stanęły.
Słomiński spojrzał na zegarek, srebrny, szwajcarski biedny godzinnik wytarty, a że godzina się zbliżała obiadowa u Żupańskiego, odszedł, obiecując powrócić.
P. Floryan znacznie sposępniawszy, czekał przybycia Lady na obiad do hotelu, i nie doczekawszy go, gdy Monia przyszła potwierdzić iż chyba wieczorem się go można spodziewać, siadł z nią i Lasocką do stołu. Obie one dostrzegły na wielce przezroczystej twarzy Małdrzyka że humor jego się zmienił, lecz przypisując to stanowi zdrowia, napróżno usiłowały go rozbawić. Pozostał milczący, za każdem drzwi otwarciem, spodziewając się Lady a razem lękając się jego powrotu.
Wesołość Moni, która tu jeszcze żadnego rozczarowania nie doznała, a z kościoła przyniosła ten błogi spokój duszy, jaki on nadaje, raziła ojca, a nie śmiał smutnem słowem odbierać jej tego stanu ukojenia i nadziei, Lasocka też była wesołą.
Po obiedzie, ponieważ pogoda się ustaliła, ciepło było i jasno, kobiety prosiły o pozwolenie wyjścia na miasto, dla rozpatrzenia się w niem,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/443
Ta strona została skorygowana.