ani czasu jej przedsiębrać. Właśnie się też zbierało w Niemczech na tę olbrzymią manifestacyę narodową, która się zwała »uroczystością śpiewaków« (Sängerfest). Baron Beust, rywalizujący niedołężnie z wykluwającym się z pod dragońskiego munduru Bismarkiem, brał pod swe skrzydła to narodowe objawienie jedności w duchu i pieśni. Saksonia tryumfowała, wyprzedzając Prusy na drodze idealnego zjednoczenia wielkich Niemiec. Cóż znaczył związek kieszeni, który się zwał Zollvereinem, wobec tego olbrzymiego chóru patryotycznego, uczczonego przez dwadzieścia tysięcy piersi ze wszystkich stron Niemiec zbiegających się, aby wznieść hymn przyszłości!!
Nad brzegiem Elby budowano co najprędzej drewnianą Hallę, która swym dachem wędrowników pokryć miała.
Wojtuś nie gniewał się wcale za to, że jego podróż schodziła się właśnie z uroczystością śpiewaków, którą chciał widzieć i dla której miał sympatyę, bo mu się zdawało, że wielkie zjednoczenie musi być szlachetnem uczuciem natchnione, a na tej drodze i sprawiedliwość dla innych narodowości i uznanie ich znaleźć się musi!!
Pomimo więc przepowiedni złych, że w Dreźnie kąta nie znajdą nigdzie, że się w najgorszą wybierają porę itp., Wojtuś
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad Spreą.djvu/136
Ta strona została uwierzytelniona.