Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad Spreą.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

tam, gdzie nic uczynić nie podobna... ale polityka abstynencyi uznaną jest za testimonium paupertatis i trzeba gardłować...
— Ja nic nie wiem, co się w parlamencie dzieje — odezwał się Wolski wciąż roztargniony — gazet nie czytam... nasłucham się dosyć rozumowań dr. Arnheima... Możeż być, by wymowne słowo w dobrej sprawie nie skutkowało?
— Rzekłeś — w dobrej sprawie — pochwycił śmiejąc się — a ja cię spytam jak Piłat, co dziś się nazywa dobrą sprawą? Dobra sprawa jest ta, która ma za sobą sto tysięcy bagnetów — wszelkie inne mogą być sobie dobre jak anioły i lśnić nadziemską jasnością prawdy... dziś się z nich śmiać będą... Dziś to, co dla Niemców jest dobre, sprawiedliwe, wielkie, szlachetne, gdy ma służyć nam, staje się złem niesłusznem, nikczemnem, nieuczciwem... Ich narodowości, powiada Schultze-Delitsch — przysługują wszelkie prawa, bo ich narodowość jest owocodajna, produkcyjna... a nasza nic nie warta, więc my do niczego prawa nie mamy!!
Ale dlatego mowę palnąć trzeba!... — dodał Wojtuś wstając i, położywszy po staremu obie ręce na ramionach Wolskiego, w patrzył mu się w oczy...