Dla staruszka było to studyum rozwijających się władz umysłowych.
Tak we trzech zasiadłszy do koła prowadzili na przemianę z nią rozmowę, śmiali się i niezmiernie byli szczęśliwi.
Garbus chciał ją zaraz zacząć uczyć po polsku, ale to mu szło tępo. Wolski nie wychodził ani na chwilę, obawiał się, znając rodzinę żony, aby nie użyli jakiego gwałtownego środka do wydarcia mu dziecka i uczynienia przykrości. Zresztą nie wiedział wcale i nie dowiadywał się, co tam zamierzano i myślano, jakie było usposobienie Helmy i jej rodziców; co do siebie miał najmocniejsze postanowienie niepowracania pod jarzmo pana radcy.
Przywiązanie do Helmy nie wygasło w nim, często bardzo odzywała się tęsknica za tą, z którą spędził tyle lat w różnym szczęściu i podzielał złe i dobre losy. — Truło mu tylko te wspomnienia podejrzenie o stosunku jej z dr Arnheim, którego sobie inaczej jak występnym tłumaczyć nie umiał. Patrzał nań z razu jako na literacką spółkę, na sympatyę czysto duchową — teraz jakoś mu się to inaczej przedstawiało. Nie widział jasno — ale był zazdrosny.
Opędzał się tem wspomnieniom, jak mógł, a starał się żyć w dziecku i dla dziecka.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad Spreą.djvu/219
Ta strona została uwierzytelniona.