Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad Spreą.djvu/272

Ta strona została uwierzytelniona.

Rozjątrzyło go to do tego stopnia, iż wreszcie począł wyzywać o tłumaczenie.
— Nie mam ani słowa do odpowiedzenia na to, co ojciec mówisz — odezwała się spokojnie, ze stanowiska ojca masz słuszność, ze stanowiska kobiety ja ją mam. A zatem nie mówmy o tem.
— Więc cóż? pójdzież bez pozwolenia?
— Nie wiem — namyślę się, odparła Helma — mogę na rozwód nie pozwolić, mogę dzieci nie oddać — mogę pójść, mogę nie pójść — nie wiem.
Zimna krew córki do wściekłości prawie przywiodła skołatanego tylu kłopotami radcę, który okrutnie drzwiami szarpnąwszy wyszedł.
Przyznajemy się, że dalszy przebieg sprawy tej szczegółowo nam nie jest znanym. To pewne, że w kilka dni dwie karety, z których jedna ze strzelcem na koźle, zajechały przed kamienicę radcy. Oznajmiono J. eksc. p. jenerała jazdy.
Riebe wybiegł na wschody.
Jenerał, którego zaledwie zdaleka widywał, zdumiewał go, ale widok ministra przeraził. W pierwszej chwili przyszło mu na myśl, że przyjeżdżają mu ofiarować tekę finansów... lub... głowa mu się zawracała...
Nadzwyczajnie grzeczni obaj dostojnicy