Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad Spreą.djvu/282

Ta strona została uwierzytelniona.

P... Starsza córka zachwyciła mnie, ale miałem tyle rozumu, żem sobie wytłumaczył, jakiemby było szaleństwem rozumną i piękną a młodą panienkę skazywać na garbatego męża. — Czując, że ja dla niej nie mogłem być niebezpiecznym, a broniąc się od tego, aby ona dla mnie nie była pokusą — ograniczyłem się na czułej przyjaźni i bywałem w tym domu... Panna była dla mnie bardzo miłą, ja czasem zapalonym, częściej chłodnym i trzymającym się na wodzy. Myślałem ciągle — pójdzie za mąż i wszystko się to skończy. Tymczasem zamiast kończyć się, miłość się tak na dobre poczęła, żem uciekł — cały rok jej nie widziałem... Było to według mojej teoryi najlepsze lekarstwo, oprócz tego chciałem spróbować metody derywacyjnej.
Siedziałem właśnie w Berlinie, będąc jednym z tych nieszczęśliwych deputowanych na sejm, którzy muszą jeździć tam, aby kupczyki i burmistrze narodowo-liberalni, cała ta gawiedź, embryon klasy średniej niedokształconej a zarozumiałej, miała sobie z kogo drwić i naśmiewać się, a taki genialny Braun z Wiesbaden pisać artykuły solone... glauberską solą.
Od czasu, jak mi ciebie tam zabrakło, nudziłem się okrutnie.
Przez niemieckich mych towarzyszów,