Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad Spreą.djvu/287

Ta strona została uwierzytelniona.

mieniem... Niebezpieczeństwo było wielkie... Uciekłem na wieś... Tu moja dawna miłość świeższą mi wybiła z głowy. Panna nie szła zamąż — i — jak cię z duszy kocham, przyjęła mnie ze łzami w oczach...
Wybierając z dwojga złego mniejsze... kochany Kaju — oświadczyłem się, kocham się jak kot i gryzę się losem nieszczęśliwej kobiety, która ma być moją żoną... ale gdybym jeszcze był tak raz do Berlina z wakującą ręką i sercem pojechał... kto wie, coby mnie tam czekało? Przestałem sobie wierzyć! Serce polskie zdobywa się na sofizmata niesłychane, gdyż horret vacuum. A nuż byłbym się... z Niemką ożenił. Drżę na myśl samą... zwłaszcza od czasu, jak się dowiedziałem, że jenerał jest istotnie kuzynem i rzeczywiście żonatym, ale nie mniej pani baronowej jawnym adoratorem od lat sześciu. Całe miasto wie o tem...
Patrzajże, do czego przyszedłem z mojemi teoryami, mądrością, charakterem i uporem... patrz i lituj się.
— Ale ja się cieszę i winszuję ci z duszy, zawołał Wolski ściskając go.
— Ja czuję się upokorzony — dodał garbus — jesteśmy więc wszyscy przeznaczeni — pod pantofel. Ananke!!

KONIEC.