Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad Spreą.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.

szastaniem nogami cały w ukłonach i łamańcach opuścił salon, przeprowadzany przez radcę i jego syna aż na wschody...
Gdy ojciec do saloniku powrócił, córki już w nim nie zastał.
— Wiesz — odezwał się z cicha do żony — zdaje mi się, że Helmina zbyt zimno przyjmuje barona. To źle, — ani go nazbyt ośmielać, ani go też odpychać należy. Dowiadywałem się o niego... wioska, słyszę, licha i rodzeństwo liczne, ale imię ładne i wojskowa karyera może być świetna. Chłopiec zręczny, oszczędny bardzo, nieposzlakowanych obyczajów... ma przyszłość przed sobą... i baron.
Radczyni powoli podniosła oczy na męża.
— Ale zdaje mi się, że Helmina lepszego czego warta... — szepnęła.
— Zapewne! ale któż się dziś żeni? — rzekł radca — zupełnie to wyszło z mody. Szczególniej u arystokracyi, chyba starcy, gdy już młodość do odrobiny wyszafowali.
— E! — podchwycił Hans, biorąc się w boki — Helmina ma czas poczekać i wybrać. Takiej drugiej tu nie ma. Baronowie się teraz żenią z aktorkami, to dla niej mało księcia...