Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad Spreą.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie wiedział sam, jak ściskany za ręce, mrucząc coś dostał się do salonu. Niedaleko od drzwi czekała nań w czarnej sukni jedwabnej, wzruszona w istocie pani radczyni. Nie mogła się zebrać na długą mowę, ale serdecznie uściskała jego rękę.
W tej chwili Kajo podniósł głowę, czując jeszcze kogoś przed sobą i — osłupiał.
W białej sukni z niebieskiemi wstążkami, z rozpuszczonemi na ramiona włosami trochę blada i zmięszana stała Helmina. Wyciągała ku niemu maleńką dłoń... ale Kajo tak był oślepły jej pięknością, iż chwilę stał prawie nie przytomny... I panna i cała rodzina widzieć to musiała.
— Pozwól pan, bym i ja za kochanego brata życie podziękowała szlachetnemu wybawcy. Gdybyś pan me własne ocalił... nie byłabym panu wdzięczniejszą.
Głos brzmiał jak muzyka i upajał... Wolski odpowiedzieć nie umiał, ale to jego pomięszanie pewnie mu nie zaszkodziło w oczach panny. Spojrzała nań długo swe niebieskie topiąc w nim oczy, ścisnęła mocno jego rękę i cofnęła się parę kroków.
Towarzystwo składało się z rodziny tylko, do której należał wuj samej pani, stary pastor z długiemi siwemi włosami i szeroko zawiązaną chustką białą na szyi —