Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad modrym Dunajem.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

musi. Doktor też, obiecując jutro swe odwiedziny, odejść musiał.
Rżewscy nie mogli zostać dłużej, aby nie męczyć starego. Pan August lękał się wznowienia poufnej rozmowy... Nie dał mu jednak tak odejść Słomiński, nie wymógłszy obietnicy, że go często będzie odwiedzał.
— Mam z tobą wiele, wiele do pomówienia, o rzeczach ważnych bardzo, szepnął mu na ucho...
— Będziemy się widywali codziennie — odparł Rżewski — jeżeli pozwolisz...
— Proszę cię o to — cicho rzekł Słomiński, ściskając go za rękę — mam myśl... mianowania cię moim przybocznym adjutantem, i upoważnienie do tego od Boga Ojca... Widząc jaki obrót bierze rozmowa, pan August pożegnał się co najprędzej.
Pomimo że był zajęty starym, nie przeszkadzało mu to, w ciągu wieczora zdala się przypatrywać stosunkom synowca z panną Anielą. Eliasz był bardzo nieśmiały w dobrem towarzystwie, może też i stryja się trochę wystrzegał, jednak pan August z pewnych wejrzeń ostrożnych, z cichych szeptów, z troskliwego ścigania wszystkich obrotów panny Anieli, powziął to przekonanie, że Eliasz jest nią zajęty... Cieszyło go to niewymownie — najbezinteresowniej byłby się chętnie zajął losem nieszczęśliwego obłąkanego towarzysza szkolnego, ale teraz podwójnie go przyciągała i litość nad nim i gorącą chęć wyswatania młodzieńca, którego przedłużonego kawalerskiego życia — z własnego doświadczenia sobie nie życzył.
Wyszli razem i pan August wniósł lekką wieczerzę u Sachera... a pan Eliasz jej nie odmówił.
Któż z tych co w Wiedniu byli nie zna tego niepozornego kątka, w którego ciemnych czeluściach tyle grzesznych wieczerzy i niebezpiecznych obiadów we dwoje i we czworo się odbywa...? Jest to najsławniejsza kuchnia, do której biegną wszyscy smakosze,