— Na jego senatorskiej twarzy — powtórzył z przyciskiem Paschalski — wyraz boleści...
A! w istocie politowania jesteśmy godni...
— O wzorze patryotów — roześmiał się hrabia Panter, mnie się zdaje, że gdy o tem mówisz, sprawę propinacyjną jako najżywotniejszą, musisz chyba mieć na myśli. A! jeżeli o niej chcesz byśmy mówili — zgoda...
Zaczęto się śmiać — Paschalski się z gniewu zaczerwienił, ale nie dał za wygraną.
— Przystał bym i na sprawę propinacyjną — odezwał się uśmiechając niby — byleby choć tę rozebrać sumiennie, i choć z nią raz dójść do końca.
Niestety! u nas się wszystko zbywa żarcikami, prywata i lekkomyślność trawią nas i pożerają, o patryotyzmie deklamuje się wiele, a po staropolsku mówiąc, tymczasem — psy w krupach!
— Pan Paschalski, mówiący po staropolsku! — odezwał się Panter półgłosem — a to, dalipan, cuda się dzieją! cuda!
— Tak! przerwał pan Izydor — w starej naszej rzeczypospolitej, wszyscy po staropolsku myśleli i mówili, uprawnieni i nieuprawnieni — we wszystkich jeden duch panował, czy kto konfederatkę, krymkę czy kołpak nosił. Dziś zupełnie co innego.
Słomiński, słysząc to, porwał się już był z krzesła, jakby chciał coś mówić, lice mu promieniało, gdy błagający wzrok córki go wstrzymał — usiadł znowu smutny — podpierając się na dłoni. Paschalski, widząc że podziałał już na starego, mówił coraz goręcej:
— Dziwnieśmy upadli.
— Śmy — śmy! — mruczał szydersko hrabia — i wtrącił nagle bardzo głośno.
— Co też to dziś grają w operze?
— Fantaskę rzekł Rżewski.
— Cudny balet! — dodał ktoś drugi — co za wystawa!
— A u Laubego?
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad modrym Dunajem.djvu/75
Ta strona została uwierzytelniona.