Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad modrym Dunajem.djvu/90

Ta strona została uwierzytelniona.

Wyściskawszy Eljasza, siadł na podanem krześle... i począł dopytywać... Rżewski mu opowiedział całą swą historję, od usiądzenia do wagonu, aż do tej chwili. Znając charakter stryja, i wymógłszy na nim słowo — nie wahał mu się nawet powierzyć tajemnicy... tyczącej starego Słomińskiego, i podejrzanych zabiegów hrabiego Pantera i Paschalskiego. Gdy mu się tak spowiadał na ucho, poczciwy stryj, ręką tylko potrząsał i szeptał ciągle.
— Wiem, ale wiem... wszystko wiem.
— Teraz ty słuchaj, rzekł, posadziwszy go na kanapce i przyciągając ku sobie, zniżywszy głos i ukazawszy na drzwi od sąsiedniego pokoju. Ja Słomińskich znam od dawna, ze starem byłem niegdyś w przyjaźni, kolegowaliśmy na jednej ławie. Dziwi mnie to, że ci tego nie przypomniał, usłyszawszy nazwisko — ale — w jego stanie obecnym, nie ma zresztą nic nadzwyczajnego. Całe życie był exaltowany... W r. 1831 porzucił wszystko i przedarł się do Warszawy, odbył całą kampanię, dostał złoty krzyż wojskowy. Można było przewidywać, kto go znał bliżej, że jego patrjotyzm, w teraźniejszych okolicznościach skończy się — obłąkaniem. Dzięki Bogu iż ono jest jeszcze tak łagodnem, i że poczciwy pan Modest wyleczonym z niego być może.
Widzę że się mocno zajmujesz, równie nim, jak córką.
Eljasz się zarumienił.
— Nie wypieraj się — my się na tem znamy, kończył stryj — było by dla ciebie wielce szczęśliwem, gdybyś serduszko jej pozyskał. Znałem matkę, najgodniejszą w świecie kobietę, do której musi być podobną. Samo jej staranie o nieszczęśliwego ojca dowodzi dobrego serca i charakteru. Ja ci z całej duszy gotów jestem pomagać.
Rżewski chciał się zapierać, stryj śmiechem usta mu zamknął.