Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/100

Ta strona została skorygowana.

musimy na Paryż. W Paryżu parę tygodni tylko, tyleż w Wiedniu i Berlinie. Elsa musi widzieć trochę świata... We Włoszech dla niéj naszyjnik z kamei prawdziwych kupię koniecznie...
We dworze nie chciałbym nic zmieniać ani powiększać służby — będę oszczędny... Sześciu lokajów wystarczy, kamerdyner, kredencerz... dla nas dwa cugi, mama będzie miała swój osobny, to się rozumie... Panna Róża niech gospodarzy, bo Elsa nie będzie miała czasu... Mangold nam zapewne odda dobra przyległe... Na zimę kilka miesięcy trzeba będzie wyjeżdżać... latem u siebie na wsi... Trochę muszę i gospodarstwa pilnować, i konno jeździć... Dwa wierzchowce dosyć... Miałbym wielką ochotę trzymać konie wyścigowe... no — ale zobaczymy jak interesa dozwolą.
Myśliwstwo małe, pięć swór gończych, kilka chartów, dwa, trzy wyżły i kilka jamników wystarczy.
Będziemy przyjmowali...
Tu się zamyślił głęboko, przedmiot był bardzo ważny, potrzebował obrachowania.
— Imieniny Elsy... z wielkim przepychem... moje skromniej, Mamy wspaniałe... Jeśli zimujemy w Samoborach, trzy dni zapustne, c’est de rigueur — wielkanoc ze święconem... czasem raz jakiś bal dla przerwania monotonii.
Stosunki z sąsiedztwem jak najlepsze... z ubogą szlachtą także... będę oddawał wizyty wszystkim...