tu dla tego, że on należał do rzeczy pańskich, ale sam dziedzic go nie potrzebował i nie rozumiał, znosił raczéj jak inne wymagania tego nowego stanu.
Było więc wszystko tu co należy do dobrego tonu i dowodzi zamożności: liberye, służba, przepych jaskrawy, w pałacu kosztowne sprzęty, a nawet dzieła sztuki, bez których się nie obchodzi prawdziwe państwo. Wielki przedpokój trochę z niemiecka zdobiły rogi zwierząt, składające rodzaj ornamentacyj, i kilka zbroi kupionych na tandecie, a powieszonych dla tego, iż one u innych się widziało. Tak samo w salonie para Achenbachów i kilka mniejszych obrazów zakrywały ściany. Wszystko zresztą kosztowne było a nowe; meble aksamitem okryte, portyery obficie sznurami i frędzlami przybrane, stoły marmurowe... alabastrowe naczynia... ogromne zwierciadła... nie brakło albumów wspaniałych na stołach, przepysznego Bösendorfera... ani nic, co w pięknym salonie zwykło się znajdować; lecz był to salon wielkiego hotelu, który tapicer smakownie przystroił, nie odbijał się w nim właściciel ani jego charakter. Na ten sposób cały dom był przyozdobiony, ogród i Jeziorany w ogóle. Dobrze zapłaceni artyści, według przyzwoitych wzorów, stworzyli tę rezydencyę, której fizyonomia nie mówiła nic, bo w nią nikt nie wlał ducha.....
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/115
Ta strona została skorygowana.