przybiegła się dowiadywać, jaką miała włożyć sukienkę....
Droga ta wiodła około kilku dworków przytykających do parku, w których mieszkali starzy gracyaliści, między innymi i poczciwy stary dziwak Huba — co się naówczas snuł gderząc po ogrodzie. Był to najdawniejszy sługa domu... Zdzisław przypomniał go sobie teraz dopiero, i zdziwił się, że go ani widział, ani zasłyszał o nim.
Ścieżka, którą szedł do furty — przesuwała się około samych drzwi dworku. Zdzisław postanowił wstąpić do niego... Zdala już widział nietylko okiennice, ale okna w nim otwarte. Dwa stare kasztany osłaniały skromny domek. Na widok jego, Zdzisława przeszedł dreszcz, nie wiedział bowiem czy dożywotnie prawo Huby było jakim zapisem zapewnione i czy ten nawet mógł się utrzymać. Cóż się stać miało ze staruszkiem? gdzie on się miał podziać wygnany?
W tych myślach zbliżył się Zdziś do pustego dworku.... Przede drzwiami kupka wiórów stolarskich leżała.... Sień stała otworem... od sieni wnijście do izby głównéj także... W pośrodku niéj na tapczaniku ubogim, w żółtej sosnowéj trumience, ubrany w siwą kapotę, z białą twarzą, z krzyżem w rękach.... spoczywał Huba, który upadku państwa swoich nie przeżył....
Dwie cienkie świeczki paliły się przy trumnie, i kościelna babka drzémała z różańcem w ręku...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/205
Ta strona została skorygowana.