Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/209

Ta strona została skorygowana.

mogło, iż się do doktora i apteki zbliżyć należało. Zdziś nie zwlekając wysłał Żabickiego dla najęcia dworku w mieście, który panna Róża z pomocą sprzętów pozostałych w sypialni pojechać miała urządzić.
Po kilka razy dopytywała hrabina o przyczynę swéj choroby, jakby widmo czegoś przerażającego przypominając sobie. Panna Róża potrafiła ją wytłómaczyć wzruszeniem po odjeździe Zdzisława...
— Nie trzeba było Zdzisia zawracać... jabym może i tak wyzdrowiała... niech jedzie się uczyć...
Zwolna wracały władze... przytomność i pamięć, — ku wieczorowi lepiéj znacznie było hrabinie; doktor wszakże zalecał, jak największą ostrożność. Ona sama troszczyła się tylko o syna, chciała, by wypoczął, odpędzała go prawie, dopytywała o sługi, których już znacznéj części nie było, rozkazywała i rozporządzała wszystkiém dla wygody Zdzisia... Obiecywano jéj spełnić rozkazy i uspakajano jak było można.
Młody hrabia nie wychodząc przez cały dzień z tych dwóch pokojów, matki uniknął szczęśliwie spotkania ze stryjem, który tegoż dnia powrócił z folwarku i zajął się pustoszeniem ogrodu i dziedzińca... Najęci robotnicy obalali parkany, wycinali drzewa, zakopywali drogi... P. Sebastyan zwijał się sam około pałacu, i przez ludzi swych zawiadomiony o przybyciu młodego panicza, szukał