wszystko obmyślić wcześnie, ustrzedz się omyłek, fałszywych rachub i zawodu... Całą przyszłość musiał być winien sam sobie, przygotować ją i stworzyć. Wprawiało go to w pewną dumę, chociaż chwilami rodziło i trwogę...
Nienawykły był do takiéj odpowiedzialności przed sobą samym. Najtroskliwszą opieką otoczony od dzieciństwa, wypieszczony przez matkę, która go ubóstwiała, wykołysany na pochlebstwach, wprawiony w dumę — czując się jakąś istotą wybraną czas długi, teraz gdy stracił to wszystko, co go na falach trzymało, o własnéj sile wahał się postawić kroku...
Kształcono w nim wszystko, oprócz téj sprężyny, co całym włada człowiekiem i życiem kieruje całém, oprócz woli. Wyrobiono w nim uczucia, popędy, idee; gimnastyką umiejętną wprawiono myśl obracać się zręcznie; ale tych darów, jakie miał i mógł nabyć, nie wyuczono go używać. Nawykł był do życia gotowego, do wyznaczonych dróg, do nadziei nieomylnie świetnych losów — nagle świat się dlań zmieniał w pełną strasznych niespodzianek zagadkę, i znalazł się w stanie człowieka, któregoby wesołe towarzystwo z muzyką i śmiechami zaprowadziło w głąb puszczy i zostawiło w niéj samego... bez sług, bez zapasów, bez świadomości gościńca...
Chwilami nabawiało go to przerażeniem, to znowu wlewało rozpaczliwe niemal męztwo.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/276
Ta strona została skorygowana.