— O! to pewno, że literaturębym przeniósł nad inne przedmioty...
— Jam to dawno przewidział — szepnął profesor...
Żabicki milczał mięszając herbatę łyżeczką. Kanonik, który naprzeciw niego siedział, spojrzał nań jakoś wywołująco jego zdanie.
— Pan także tak sądzi? rzekł cicho.
— Literatura — odparł chłodno Żabicki — przynajmniéj tyle wymaga pracy co inne oddziały, a obejmuje tak wiele, związana jest z takim ogromem encyklopedycznych niemal pomocniczych nauk... Hrabia Zdzisław będzie miał nadzwyczaj ciężkie zadanie... Filologia starożytna...
— Ależ Zdziś nie potrzebuje się kształcić na profesora, z trochą niecierpliwości przerwała matka.
— Powierzchownie zaś obeznając się tylko, niewiele skorzysta — rzekł Żabicki.
Wszyscy spojrzeli po sobie, profesor ruszył ramionami, zamilkli i cisza złowroga oznajmiła nieszczęśliwemu, że się z nim w rozprawy dalsze wcale wdawać nie myślą. Spuścił więc głowę i pił herbatę. Zdziś tylko, jakby pożałowawszy go — odezwał się:
— Pan Żabicki ma słuszność, że to morze do wypicia — trzeba będzie dobrze fałdów przysiedzieć...
— Byle nie do tego stopnia, ażeby nabrać pedanteryi — mówiła matka... Obeznać się z litera-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/43
Ta strona została skorygowana.