Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/502

Ta strona została skorygowana.

Gospodyni pośpieszyła na spotkanie dostojnego gościa.
Pani Robert’owa z lekka chustką twarz otarła i starając się uspokoić usiadła na fotelu. Za panią Mühlbach przybywali profesorowie łysi, uczeni w okularach i frakach wytartych; wreszcie Puciata w białéj chustce, z orderami i córką śliczną jak indyjskie bóstwo... w zielonym wieńcu dębowych liści na głowie...
Zaczęto się witać i siadać...
Wkrótce zjawił się hrabia z nieodstępnym Alfem; potém jeszcze dwie panie niejaśniejące wdziękami i panna słuszna, płaska jak dobrze wystrugana deszczułka, w długiéj sukni oryginalnego kroju z bukietem Vergissmeinnichtków (niezabudek) we włosach... Była to autorka poematu pod tym tytułem, wieszczka i nauczycielka razem... Grupy się zaczęły składać, wedle powinowactw ducha, Herminię natychmiast otoczyła młodzież... a najbliżéj jéj stanęli naturalnie dwaj przyjaciele. Narzeczony z urzędu i potajemny wielbiciel...
Tego dnia oblicze pięknéj panny, któréj los tak dziwnie się rozstrzygnął, nie było ani chmurniejsze, ani weselsze, niż zwykle... zdawało się tylko zadumaném nad swym losem...
Miała jako zaręczona zupełną swobodę... Hrabia korzystając z praw swoich nie opuszczał jéj, za nim nieodstępny krył się Alf, błagalnemi na nią rzucając oczyma... Wejrzenia ich się spoty-