Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/531

Ta strona została skorygowana.

— Zdrowie! zdrowie!... Muzyka zahuczała fanfarą... Puciata z kieliszkiem i łzami przyszedł do córki, która mu się rzuciła na szyję.
— Dziecię moje! bądź szczęśliwa!
Zdzisław całował go w rękę... Pani Robert'owa z głową spuszczoną trzymała kieliszek pochylony i zamglonemi oczyma nie widziała nic.
— Vivat! vivat! — tłumnie powtarzali goście i na okół trzeba było dziękować...
W godzinę potem pospieszny pociąg wieczorny, z Berlina do Lindau idący, wiózł w wagonie pierwszéj klassy parę nowożeńców milczącą i znużoną, a obok nich Alfa i jego matkę, która oczyma oślepłemi, osłupiałemi patrzała przez okno na dziwaczne cienie przedmiotów, przesuwające się widmami w pomroce nocy jesiennéj.

KONIEC TOMU DRUGIEGO.