Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/576

Ta strona została skorygowana.

Gorętsze i gwałtowniejsze uczucia spały jeszcze w téj duszy upieszczonéj macierzyńskiemi uściski...
Na Zdzisławie nawet Alf prawem kontrastu czynił to wrażenie, że się czuł przy nim do męztwa i energii skłonniejszym...
Następnych dni mało zmian zaszło w położeniu willi Bianca. Pani Rrbert’owa nie była gorzéj, ale się téż lepiéj nie miała. Doktór pragnący się jéj pozbyć może, utrzymywał, że zmiana powietrza posłużyćby mogła. Nie zdawało się jednak możliwém podróż przedsiębrać w téj porze, chyba daléj jeszcze na południe... Ona sama nie bardzo z miejsca się ruszać pragnęła...
Ani na chwilę w ciągu téj choroby nie ustała troskliwość Herminii o nią, Alf i Zdzisław czuwali razem przy pani Robert’owéj. Hrabia odzyskał trochę spokoju i rezygnacyi i oswajał się z dziwném położeniem. Byłby może przyszedł do tego, że wyznanie Herminii, zdałoby mu się jakiemś złudzeniem lub dziwactwem chwilowém, gdyby nie codzienne słowa jéj, rzucane mu w przechodzie, przy spotkaniu, przy każdéj sposobności, które pamięć tego stosunku dziwacznego odżywiały...
Kilka razy podała mu Herminia rękę, uśmiechnęła się nieznacznie, podraźniła go jakby żartem... Spokojowi, z jakim to czyniła, nie mógł się wydziwić Zdzisław, gdy jego każde spotkanie nabawiało trwogą, drżeniem i na długo po sobie zosta-