Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/596

Ta strona została skorygowana.

mnie, na co ja rachowałem niegdyś, rozwiało się jak marzenie — bogatym nie będę, lecz pozostanie mi tyle, ile potrzeba, aby nie ciężyło życie. Rodzina, od któréj zależało spełnienie tyczącego się mnie rozporządzenia, znalazła środek uznania go nieprawném. Dano mi z łaski co chciano... musiałem przyjąć i to, bobym nie miał nic i do niczego nie miałem prawa... Nie mam ani głowy, ani doświadczenia do ułożenia swych interesów, pomagają mi tutaj, nie rozumiem nic, lecz uwięziony jestem i ruszyć się ztąd nie mogę, bo moja i Herminii przyszłość od szczęśliwego ukończenia wszystkiego zależy...
„Czasem się zrywam, chciałbym na los, na łaskę rzucić wszystko, a śpieszyć do ciebie, do niéj, ale mi wstyd ludzi i samego siebie. Niekiedy dawna zazdrość chwyta mnie za serce i wpija w nie szpony swoje... Naówczas przypominam sobie uroczyste wyrazy twojéj przysięgi, dobrowolne przyrzeczenie twoje, i wstydzę się posądzeń, i wyrzucam sobie, że krzywdzę taki charakter, takie anielskie serce, jak twoje...
„Przebacz mi tę spowiedź, przebacz niepokój — jam bardzo, bardzo nieszczęśliwy! —“
List ten odebrawszy, Zdzisław powiedział o nim przed Herminia, ale go jéj pokazać nie chciał...
Cały dzień chodził znękany nim, tak, że nawet pieszczoty i słodkie słowa żony rozchmurzyć go nie potrafiły. Herminia starała się o rozrywki, wy-