Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/651

Ta strona została skorygowana.

— Kochanie moje! szeptał — nie chciałbym być w skórze Żabickiego, gdy się ożeni i w Wólce zamieszka... sąsiedztwo... wszystko to daleko zaprowadzić może...
Zdzisław mu usta zamykał — trochę mu to może pochlebiało, a na Stasię potém patrzał czuléj mimowoli, i był przy niéj nadskakującym... Odzywały się w ich sercach wspomnienia i sympatye — ale Stasia głęboko zamykała je w sercu swojém, a lękając się być odgadniętą, była zimniejsza i ostrożniejsza. Wyrzucała sobie jak zbrodnię, że Zdziś dla niéj był bardzo miłym. Nie powiodło się więc w tém Alfowi, który pracował na to, aby ich oddalić i ostudzić pozornie... Skorzystał tylko z tego, wskazując Herminii, jak znaczący był ten brak poufałości, jak wiele mówiła ta ceremonialność obojga...
Wszystko to zwolna oddziaływało na stosunki domowe, chłód pewny między małżeństwem czuć się dawał. Herminia istotnie zaczynała niedowierzać Zdzisławowi i pilne oko zwracać na niego — hrabia znowu podejrzewał Alfa, niecierpliwił się nim, a jego upór przypisywał zbytniéj powolności żony. Przychodziło do sporów kto pierwszy powinien był mu dać do zrozumienia, ażeby się usunął, Zdzisław codzień był drażliwszy... lecz Alf go rozbrajał natarczywemi objawami czułości... i oświadczeniami przyjaźni niezłomnéj. W najgorszych razach powoływał pamięć matki, któréj Zdziś przy-