Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/711

Ta strona została skorygowana.

rzuciła. Przyznaję się, że ja jéj wcale nie aprobowałem z razu, ale pojechałem raz i drugi się rozpatrzyć z blizka, starałem się Mangolda wybadać i wymacać... To rzecz do zrobienia. Pozdrowiejcie tylko...
Na Suszy nie ma wam co robić — nie starczy na życie dla was... karyerę rozpoczynać nie rychło już...
— Nieskończenie wdzięczen jestem księdzu kanonikowi — rzekł Zdzisław po namyśle — ale dziś trudno mi to jeczcze nawet przypuścić... Ani żenić się ochoty nie mam, ani na łasce żony zostać. Zresztą ze zranioném sercem brać drugie serce zranione i szukać szczęścia w niém... byłoby zuchwalstwem...
— Trochę chłodniéj to trzeba brać, odpowiedział kanonik. Doświadczenie, przebyty ból prędzéj leczą serca zbyt rozpieszczone, niż je niesposobnemi czynią do szczęścia. Kobieta, która przebyła w życiu niedolę — rada gdy znajdzie przytułek, opiekę — współczucie. Toż samo z wami...
Nie namawiam was abyście się ślepo rwali ku temu, ale sprobujcie — zobaczcie... doświadczcie. Wszyscy my wam z serca życzymy dobrze, chcielibyśmy waszego szczęścia wierzcie mi.
Zdzisław podziękował, a że wieczór nadchodził, trzeba się było wybierać do domu. Kapitan otulił go płaszczem, pomógł mu wsiąść na wóz, i po-