Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/745

Ta strona została skorygowana.

postanowieniem spędzenia czasu w Warszawie jak najweseléj, jak najbujniéj.
Stasia znalazła się wśród tego śmiejącego się grona, ożywionego, roztrzepanego z początku ogłuszona i onieśmielona niém, lecz trochę jéj dawnego wesela wróciło z potrzeby, bo wśród nich smutnym być było niepodobna. Pan Hilary nie dopuszczał twarzy pochmurnéj; żartował ze wszystkiego... Pani Amelia Wronkowska siliła się już dla niego, i dla dzieci być także w dobrym humorze...
Zaraz pierwszych dni rozpoczęto wycieczki, co dzień jeżdżąc gdzieindziéj, co wieczór bywając w teatrze i po wiejsku ucztując od rana do nocy.
Agronom młody i artysta wyszukiwali coraz nowych miejsc i pretekstów do zabawy, coraz osobliwszych rozrywek. Męczące to było, ale na nudy czasu nie zostawiało. Co rano przy śniadaniu układał się program, jeden z młodzieńców delegowany był do przygotowań, potém najmowano powozy i cała gromadka jechała na widowisko, na przejażdżkę, na oglądanie miasta i okolicy, pilnując, ażeby głodu nie cierpieć... Po teatrze nawet zwykle oczekiwała jeszcze wieczerza, która się długo w noc przeciągała.
Rankami, jeśli panie chciały trochę w domu zostać, lub biegały za sprewunkami same, pan Hilary, który od lat wielu znał Warszawę, jak swoją kieszeń, brał kapitana, czasem syna i siostrzeńca i prowadził na śniadanie do Stępkowskiego,