stół na dzienniki, książki, cygara i herbatę... obok takiż pokój jadalny... w sypialni mała zbrojownia. Dwóch służących miało na wszystko wystarczać... Kamerdyner w czarnym fraku i groom w liberyi. Para koni i jeden wierzchowy były koniecznością, ale nie więcéj — powozik lekki jeden... Postanawiał być bardzo oszczędnym, lecz dla imienia i honoru narodu, do którego należał, musiał przyzwoicie występować...
Któż wie? w Berlinie mogły być bardzo piękne twarzyczki, Syreny niebezpieczne, matka coś o tém kilka razy napomykała. Zdziś uroczyście sobie zaprzysięgał i pączkowi róży, iż się nie sprzeniewierzy, nie spojrzy, nie da zbałamucić, choćby najśliczniéjszéj — księżniczce...
W teatrze musiał bywać czasem, na sztukach klasycznych, gdyby grywano Schillera i Goethego, — ale nie więcéj nad raz w tydzień... naturalnie we Fremden-Loge... Obiecywał sobie nader gorliwie uczęszczać na lekcye i nie opuścić żadnéj. Jak najlepsze chciał dobrać towarzystwo, młodzież dystyngowaną...
W czasie wakacyj podróż piesza do Szwajcaryi z małą do Włoch wycieczką... z jednym jakim dobrym, miłym towarzyszem... wśród najśliczniejszéj pogody, po ścieżkach piaskiem wysypanych... Nie chciał się zapuszczać daleko... Na parę dni należało matkę odwiedzić... jeśliby ona nie przyjechała do syna, co uroczyście obiecywała. W parę lat
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/97
Ta strona została skorygowana.