spodziewał się skończyć kursa i zasiąść do doktoryzacyi. Doktora stopień był mu koniecznie potrzebny, brzmiałoby to przy tytule hrabiowskim prześlicznie. Egzamin musiał pójść świetnie; rozprawa łacińska... a! nie było z nią najmniejszéj trudności. Wcześnie już miał temat nagotowany o Scytach Herodota... Zajmowała go mocno ta księga, czytał o niéj kilka komentarzów, łączyło się to jakoś z historyą Słowian...
Zdziś w czasie drugich wakacyj obiecywał sobie być w Odessie i zwiedzić stare Scytów sadyby... To mogło nadać wyborny koloryt rozprawie...
Obrząd uroczysty — toga, biret — i ogromny pargaminowy dyplom... Potém wspaniała uczta dla profesorów i towarzyszów. Na ten bankiet obiecywał sobie wystąpić tak, aby Berlin o nim mówił lata, aby jego wspomnienie pozostało między młodzieżą w tradycyach uniwersytetu...
— Spoję ich wszystkich, szampan się musi lać strumieniem... muzyka będzie grała przez całą ucztę... po obiedzie poncz monstre! Akademickie pieśni i do białego dnia myśl wesoła... a niektórzy koniecznie upojeni aż do snu...
Naturalnie wyjeżdżającego przeprowadzą mnie do pierwszéj stacyi profesorowie i współtowarzysze... rozstanie czułe... mowy, pożegnanie... Z dyplomem powracam do Samoborów, które mi matka oddaje... Nazajutrz jadę do Mangoldów... Piękna
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/98
Ta strona została skorygowana.