życie stawało się coraz cięższém dla obojga małżonków.
Zakochany niegdyś namiętnie w pięknéj wdowie, teraźniejszy mąż jéj nie mógł przebaczyć, że pamiętała o tym którego straciła, że portretu jego nie dozwalała wynieść z sypialnego pokoju, że córce o ojcu mówiła codzień, z cieniem i wspomnieniem tego człowieka żyła ciągle.
Drażniło go wszystko. W ogrodzie naprzykład chciał małe poczynić zmiany — żona oparła się im gwałtownie, stanowczo, nie tając z tém, że chciała aby tu wszystko pozostało tak jak było gdy żył Karol.
Pierwsza gwałtowniejsza sprzeczka i kłótnia niemal wybuchła z tego powodu. Bogusław zapomniał się, uniósł i począł wyrzucać, że on tu wcale nie jest panem i gra rolę upokarzającą.
Odpowiedziano mu iż się zgodził na te warunki, które wcześnie były umówione.
— Nie żądam od was więcéj nic nad to, co mam przyrzeczone...
Bogusław dla powagi swéj, jako pana domu, domagał się, aby rozkaz wydany przez niego został spełniony. Żona stanowczo się temu oparła.
Rozeszli się w ogrodzie milczący, oboje gnie-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noc majowa.djvu/138
Ta strona została uwierzytelniona.