przed Bolkiem, że go to nęciło. Ten nalegał na opuszczenie Olsz..., znalazłszy kogoś co dzierżawę miał przejąć i żądając tego dla bezpieczeństwa, dla spokoju.
Karol o tém, co zaszło pomiędzy Bogusławem a żoną, nie wiedział — a przyjaciel nie chciał mówić mu, nie przewidując jakie to na nim wrażenie uczynić może.
Ale składają się czasem rzeczy dziwnie. Jakób stary, który się dowiadywał ciągle, co się działo z jego panią i z ukochaném dzieckiem, puścił się na zwiady, dopytał co zaszło, i powróciwszy tegoż dnia wieczór wszystko przed Karolem wyśpiewał.
Bolek nocował tego dnia w Olsz... Położył się już był, gdy z drugiéj izby wszedł z zarumienionemi policzkami Karol i przystąpił do jego łóżka.
— Nic nie wiesz? — odezwał się głosem drżącym — ten łotr, ten... niegodziwiec, po jakiéjś kłótni z nią... On! śmież z nią się spierać!! Porzucił ją i wyniósł się do swojéj wioski!
Postawa i głos Karola przeraziły Bolka.
— Zkąd o tém wiesz? — zapytał surowo — kto ci powiedział?
— Jakób ztamtąd powraca...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noc majowa.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.