kości jego żadna większa droga nie przechodziła. Nikt tu, oprócz oficyalistów Bolka, nie zaglądał. Oddalenie od wsi, w któréj mieszkał dziedzic, nie wynosiło mili; do dawnéj posiadłości Karola, gdzie teraz samą została żona jego, na wprost lasami liczono dwie milki.
Miasto powiatowe leżało o trzy mile, i urzędnicy, przejeżdżający po okolicy, nigdy nie mieli powodu tu zaglądać. Osiedlenie się Karola w Pustelni dla sąsiedniéj wioski nie było niczém nadzwyczajném, bo pamiętano we dworku pobyt legionisty, którego on wydawał się naturalnym spadkobiercą.
Samotność ta ze starym Jakóbem, gospodynią i przychodzącym stróżem, dla Karola była raczéj dobrodziejstwem niż przykrością. W Olsz... ciężyło mu to, że nieustannie blizkość miasteczka narażała na różne odwiedziny i urzędowe wymagania, które na małych właścicieli najczęściéj spadają. Tu miał ciszę i spokój zupełny.
W stosunkach z Bolesławem jedna tylko okoliczność pozostawała do załatwienia: nie mógł on ukryć tego przed żoną, co zrobił dla jakiegoś powinowatego Ciesielskiego. Wprawdzie zapowiedział jéj z góry, że to był człowiek nieszczęśliwy, stroniący od ludzi, uciekający od towarzystwa,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noc majowa.djvu/152
Ta strona została uwierzytelniona.