Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noc majowa.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.

ków, ale gdy szło o znaczniejszy kąsek podawał go, aby się zasłużyć. Stary ale silny, ogromny chłop; wytrzymały na zimno, na niewczasy, czerwony, bo zawsze na pół lub całkiem pijany, pomimo oszołomienia zachowywał zupełną przytomność, i na trzeźwo nawet siły nie tracił.
Obserwowanie nowo przybywających, oraz przebywających w mieście i okolicy, należało do jego atrybucyi. Jak tylko się Karol pod imieniem Ciesielskiego tu zjawił, Suraż przeczuł w nim coś podejrzanego i nie spuszczał go już z oka.
Zbiło go trochę z tropu to, że pan Maryan z naczelnikiem powiatu zawiązał stosunki, jednakże nie zaufał zupełnie temu kandydatowi do posady... Zaczął chodzić do Simsona, podpatrywać wszystkie ruchy i czynności przybysza. Uderzało go zaznajomienie się poufałe z Petrowiczem. Podpatrzył schadzki, podsłuchał rozmowy z żebrakiem, a, jako przebiegły bardzo postrzegacz, uderzony został tém, że ów Ciesielski, obcy człowiek, który tu nigdy nie bywał, tak w miasteczku i okolicy chodził, nikogo nie pytając, jakby z miejscowością był doskonale obeznany.
Na ostatek, obdarzony pamięcią wielką, Suraż począł w fizyognomii i ruchach tego przybysza wynajdować podobieństwo, ale nadzwyczajne,