Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noc majowa.djvu/188

Ta strona została uwierzytelniona.

niech się dzieje co chce... ja muszę uklęknąć przy jéj trumnie...
Bolek z początku nie mówił nic, rozumować z taką boleścią, chcieć odradzać — nie było sposobu... Myślał może raczéj jak zapobiedz temu, aby biedny człowiek nie został tam poznanym.
— Jadę z tobą razem — rzekł — nie będę cię odwodził od tego co chcesz uczynić... nadto pojmuję i boleść i uczucia twoje. Pozwól mi tylko uczynić sobie jednę uwagę. Nieboszczka mnie i żonę moję uczyniła opiekunami dziecka twojego. Jeżeli się zdradzisz dobrowolnie — dogodzisz sercu ale wyrzeczesz się razem tego, co ci obowiązek nakazuje: czuwania nad dzieckiem... Pamiętaj o tém.
Karol opuścił ręce...
— Zastanów się — mówił Bolek daléj — po męzku staraj się zwyciężyć cierpienie i zapanować nad sobą. Pogrzeb odbędzie się jutro wieczorem w N... Zawiozę cię tam... Nie sądzę, aby cię kto mógł poznać, jeżeli się sam nie wydasz zbyt jawną boleścią.
Usłuchaj mnie...
Karol padł na łóżko, przy którém stał.
— Dziecko nasze — wyjąknął — dziecko! Czyń ze mną co chcesz!! Tak, mam dla niego obowiąz-