— Wiesz ty kto jest ten tajemniczy Ciesielski, który w Pustelni mieszka?
— No — twój kuzyn, biedny człowiek... i dziwak! — odparła żona trochę pytaniem zdziwiona.
— To nie jest Ciesielski — szepnął Bolesław — to pierwszy mąż téj biednéj zmarłéj Bogusławowéj, który nie został zabity i przywlókł się tu nazad.
Wanda krzyknęła i zasłoniła sobie oczy rękami.
— Tak — dodał Bolek — jest to ojciec Klarci. Miarkujesz więc, że biednemu człowiekowi chce się zbliżyć do dziecka.
— Ale, na rany Bozkie — przerwała Wanda, Klarcia, która codzień patrzyła na jego portret, i tęskni za nim równie jak za zmarłą matką — może go poznać... To dziecko.
— Niepodobieństwo żeby go poznała — rzekł Bolek. — Zestarzał, zmienił się, a gdyby nawet dostrzegła w nim coś jéj wizerunek ojca przypominającego — łatwo się jéj to z głowy wybije. Karol się naprasza nie tylko żeby mógł widzieć swe dziecko, ale chce być jego nauczycielem i dozorcą. To ci ulży wiele — a jemu! dla niego będzie szczęściem największém.
Wanda poruszona, zarumieniona, przelękła
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noc majowa.djvu/204
Ta strona została uwierzytelniona.