Zarysowuje się to w głowie rączo i ogniście, lecz gdy ołówek lub penzel weźmiesz do ręki — dopiero rozpoczyna się walka z tém, co stoi przed oczyma, a na papier lub płótno nie umie przejść takiém, jakiém je widzimy w duszy. Warunków jest mnóztwo, z których się przy rozpoczęciu nie zdaje sobie sprawy; występują one dopiero przy wykonaniu, aby na drodze stawić przeszkody.
Najwprawniejszy nawet artysta często się myli, nie dostrzegając granic, poza które dzieło sztuki przejść nie może; cóż dopiero dyletant, który choruje zwykle na to, że chce za wiele i prostszemi zadaniami się nie zaspokaja! Pragnienia jego nie mają miary, a w końcu prawie zawsze smutny zawód zamyka niefortunną próbę. Wcale to nie przeszkadza, by w ciągu gorączki tworzenia nie było momentów złudzeń i rozkoszy. Spóźniona nauka dyletantowi nie wiele pomaga. Słusznie powiedziano dowcipnie, że człowiek tego tylko nauczyć się może, co umie — to jest do czego był powołany i do czego przyniósł z sobą na świat uzdolnienie.
Ale — uzdolnienie i talent są rzeczą bardzo różną. Można miéć zdolność poczucia, ocenienia, ukochania piękna, a bezsilnym być do tworzenia, choć się ma do niego ochotę. Zbytnia gorączka bywa niemocy zarodem, i zbytni rozmysł także, który natchnieniu póty obcina skrzydła, aż w końcu odrosnąć już nie mogą.
Biedny dyletant ma wszystkie dolegliwości artysty, a żadnéj z korzyści jemu przysługujących. Cierpi przecież: tak mu miły ten bój, w którym zawsze jest zwyciężanym, że do niego powraca... usque ad finem...
Człowiek prawdziwie kochający piękno umie je ocenić, chociażby było najmniéj mu sympatycznego charakteru. W tém uwielbieniu dla dzieła często się mieści chęć naśladowania tego właśnie, do czego natura nie usposobiła. Puszcza się tedy na drogę fałszywą, z któréj zawracać potrzeba.
Pierwsze momenta upływają w zaślepiającéj gorączce. Archimedes daje się zabić nad ra-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/141
Ta strona została skorygowana.